Na samym początku powstania tego bloga napisałem, że nie będziemy na nim zajmować się NLP
Ale nie oznacza to, że będziemy tej tematyki unikać, zwłaszcza, że NLP wkracza z hukiem do mojego rodzinnego miasta!
To spowodowało, że postanowiłem zamieścić na tym forum napisany już sporo wcześniej, dziś nieco uaktualniony, artykuł o wypaczeniach, które NLP (lub jeden z jego głównych nurtów) zupełnie niepotrzebnie wprowadza.
Od czasu, gdy w latach siedemdziesiątych zaczęto prowadzić w USA badania nad modelowaniem zachowań ludzi sukcesu, NLP (Neurolingwistic Programming, czyli Programowanie Neurolingwistyczne) przekształciło się nie tylko w silny nurt parapsychologiczny, ale także w dobrze rozwijający się biznes.
Hasło NLP fascynuje jednych i odrzuca innych. Jedni mówią o tym z pasją, inni z niesmakiem. NLP wzbudza emocje nie dlatego, że jest jakie jest, ale ze względu na dodatkowe znaczenia, tą kontrowersyjną często „otoczkę”, jaką NLP się nadaje, przypisując cechy parareligii, czegoś tajemniczego, hipnotycznego, niemal mistycznego.
W dobie rosnącej popularności wróżb i wróżek, tajemniczych kręgów w zbożu i innych zjawisk nadprzyrodzonych, to tak nie dziwi.
Tymczasem NLP to po prostu zestaw technik i narzędzi, które mogą dobrze służyć zarówno w biznesie, jak i w życiu osobistym i rodzinnym. Mogą też działać źle i czynić szkodę – sobie i innym. W zależności od tego, jak są sprzedawane i wykorzystywane.
Istota NLP to obserwacja i modelowanie wzorcowych zachowań mistrzów, ludzi sukcesu, tych, którzy techniki NLP stosują naturalnie, na co dzień, a wiedzę o nich posiedli nie na kursach, lecz jako dar od Boga (czy, jak kto woli – Natury).
Swego czasu pomyślałem sobie, że warto naśladować i uczyć się od najlepszych, więc zapisałem się do jednej z chyba najbardziej prestiżowych Akademii NLP (sądząc po jej popularności oraz nazwisku – marce jej właściciela). Uczestniczyłem w wielu kursach, spotkałem wielu ciekawych ludzi, sporo czytałem, plus Internet, listy mailingowe itp.
To upoważnia mnie do podzielenia się z Wami kilkoma spostrzeżeniami.
Przede wszystkim – Nie jest moim zadaniem ferowanie ostatecznych ocen, lub zniechęcanie kogokolwiek do NLP. Powiem więcej – mam zamiar zachęcać Was i innych do poznawania i uczenia się przynajmniej niektórych z technik NLP.
One działają. I pomagają.
Dla pełnej jasności powiem nawet, że sam wykorzystuję wiele technik NLP w praktyce w biznesie i to z niezłym skutkiem. Na moich szkoleniach szeroko dzielę się – tam gdzie to może się przydać – wiedzą z zakresu NLP. Podkreślę więc już na wstępie – NLP generalnie jest OK. Mam zamiar tylko – na podstawie własnych obserwacji i doświadczeń – podzielnic się spostrzeżeniami, które być może zachęcą Was do własnych przemyśleń. A może pomogą wyeliminować któreś z patologii – grzechów głównych NLP – które przyczyniają się do tego, że oprócz entuzjazmu, wiele wokół NLP sceptycyzmu i kontrowersji.
A oto pierwszy z grzechów głównych NLP...
1. NLP jako religia, nie jako narzędzie
Ponieważ NLP polega na obserwowaniu wzorców zachowań, opiera się na praktyce i ma niewielkie zakorzenienie w teorii.
Fakt ten sam w sobie nie stanowi problemu. Nie jestem psychologiem i nie chcę wdawać się we wzajemne spory i zarzuty kierowane wzajemnie przez zwolenników tradycyjnej, popartej podbudową teoretyczną szkoły psychologii, a zwolennikami NLP, którzy ponad teorie stawiają praktykę.
Zauważam jednak, że miejsce podbudowy teoretycznej zajmuje pseudo-filozofia „wyznawców NLP”, która opierając się na wierze (a więc nie na dowodach) wyciąga z pewnych zaistniałych faktów zbyt daleko idące wnioski i uogólnienia.
Prace i teksty twórców NLP oraz czołowych guru (Bandler, Vitale, Ericsson, Robbins i inni) traktowane są jak prawdy objawione, niczym biblia „wyznawców NLP”, z którą nie można polemizować, albo nie można nic zarzucić.
W tym duchu działają również niektórzy z naszych własnych trenerów i popularyzatorów NLP, budując wokół siebie wianuszek wyznawców, stosując kontrowersyjne biznesowo oraz etycznie metody i chwyty szkoleniowe, nie znosząc przy tym sprzeciwu.
Ich pewność siebie wynika nie tylko z ich praktyki i wiedzy, ale ze starannie budowanego wizerunku twardziel – manipulator. Czy to się Wam z czymś kojarzy?
2. Zbędna filozofia New Age w NLP
Inny problem to atmosfera para-religijna, otoczka New Age, która niemal jawnie kojarzy się z NLP. Są „kapłani” (Bandler, Vitale), są wyznawcy – jest „religia”. Czego jeszcze trzeba?
Może bierze się to z osobowości i temperamentu czołowych kapłanów NLP – Bandlera i Vitale-go. Na gruncie merytorycznym robią niezłą robotę. Sam wielokrotnie korzystałem, korzystam i będę korzystać z ich doświadczenia, wiedzy, materiałów pisanych i tych wydanych na płytach DVD. Jako ludzi, uważam ich jednak za drobnych „świrów”, czasem za szaleńców, którym trochę odbiło.
Ten styl i ta ekspresja często pomaga i uatrakcyjnia przekaz. Byłaby nawet niegroźna, gdyby nie pewna filozofia dorabiana do tego, co powinno być czystą merytoryczna wiedzą i doświadczeniem dzielonym z czytelnikami, słuchaczami i widzami ich niezliczonych książek, e-magazynów, szkoleń i filmów. Energia z kosmosu, moc płynąca z gwiazd, nie chce mi się o tych bzdurach pisać.
Zobaczcie choćby, lub przeczytajcie jeden z rynkowych (niestety!) bestsellerów, The Secret to przekonacie się sami. O fenomenie Sekretu i zagrożeniach z tego wynikających napiszę jeszcze kiedyś szerzej.
3. Kontrowersyjni „kapłani NLP”
NLP wzbudza także emocje ze względu na ludzi. Założycieli i mistrzów tej metody, ich pokręcone biografie i specyficzny styl bycia. Niektórzy nasi rodzimi naśladowcy idą tym tropem, co znowu – przyciąga jednych, odrzuca innych.
Od razu dodam – punkt ten dotyczy zapewne niewielu spośród grona fachowych, merytorycznych trenerów NLP. Wśród tych pozostałych, zasługujących moim zdaniem na miano „kontrowersyjni”, są jednak postacie o dość głośnych nazwiskach - stąd problem.
Trenerzy ci wykorzystują NLP jako sposób na dostatnie życie, jako skok na kasę – za wszelką, albo za zbyt dużą cenę. Techniki NLP, wzorce perswazji i wpływu wykorzystują do manipulacji. NLS („S” od „Seduction”, czyli „Uwodzenie”) to jeden z przykładów „kreatywnego” zastosowania NLP. I kolejna książka – „Gra”.
Jednym to się podoba, innym nie. Jedni widzą w tym skuteczność technik, inni bezbronność osób poddawanych manipulacji. Dla jeszcze innych to po prostu dobra zabawa. Jak kogoś to bawi - w porządku. OK. Przy okazji jednak – o tym chciałem tylko napisać – wyrabia się złą markę technikom NLP, jako szkodliwym narzędziom do manipulacji innymi.
Nie podważam przy tym wiedzy merytorycznej i umiejętności biznesowych tych kontrowersyjnych trenerów, kwestionuję jedynie niektóre z ich metod szkolenia i prowadzenia biznesu, które zmierzają do zmanipulowania klienta (np. ustawiane, niewiarygodne lub po prostu nieudane seanse hipnotyczne sprzedawane niczym towar pierwszej kategorii), zaproponowania mu znacznie mniej, niż mógłby w określonym czasie i za dane pieniądze uzyskać (typowa „gra na czas”), nie liczenie się z jego konkretnymi potrzebami i sugestiami. Piszę to na podstawie doświadczeń własnych, oraz zebranych od niektórych z uczestników takich szkoleń.
Oczywiście znam tez wielu zachwyconych, którym to nie przeszkadza. Chętnie stanę do polemiki i jeszcze raz podkreślam – nie kwestionuje skuteczności NLP. Pokazuje jednak pewien problem, pewną patologię, na którą jako klient i słuchacz takich kursów po prostu się nie zgadzam.
Odwiedź nas już wkrótce, bo poznać kolejne 4 grzechy NLP.
wtorek, 7 października 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz