W przeciwnym razie mogę osiągnąć chwilowy sukces (Twoim kosztem), mogę Cię na coś nabrać, naciągnąć, ale nigdy nie zbuduję trwałych, dobrych relacji (osobistych, biznesowych), nie zdobędę Twojego zaufania, nie wrócisz do mnie po radę, pomoc, po nowe zamówienie....
Mówiąc za chwilę o procesie OBT, różny cel można mieć na myśli - skoro jednaj w naszej Akademii poznajemy tajniki etycznej perswazji, to jedyny cel, do którego zmierzamy, jedyna definicja sukcesu, jest właśnie taka: Ja wygrywam, gdy Ty wygrywasz.
Inaczej wcale nie startuję - lub rezygnuję. Nie ma sukcesu, nie ma biznesu (no win/win no deal/deal :-)
Komunikacja zorientowana na taki właśnie cel zaczyna się od procesu myślowego.
A precyzyjniej - od wyobrażenia sobie wyniku procesu komunikacji (perswazji) zanim on jeszcze nastąpił.
O wizualizacjach już trochę wspominałem (na przykład TUTAJ) i będziemy do tego wracać. Nie pamiętam teraz, kto powiedział "Myśl jest Rzeczą" - i jest w tym wiele racji (co wykazali choćby neurochirurdzy).
Wyobrażenie sobie wyniku pomaga go osiągnąć.
Tak na marginesie, nie oznacza to wcale - jak twierdzą choćby autorzy cieszącego się niezasłużoną sławą bestselleru "Sekret" (The Secret) - że samo wyobrażenie, samo "chcenie", by sukces osiągnąć, wystarcza do jego osiągnięcia - do tego jeszcze wrócimy.
Ale pomaga temu i jest pierwszym krokiem w procedurze OBT - Outcome-Based Thinking, czyli komunikacji (myśleniu) zorientowanej na cel.
Wspominałem już kiedyś o "strategii programowania przyszłości wg Vonneguta" i w tej czy innej formie, jeszcze do niej wrócimy.
Na razie zapamiętaj tylko, że podstawą procesu OBT jest to, aby:
- nie być niczym chorągiewka na wietrze, nie działać, jak to wcześniej napisałem, w trybie (zewnętrzna) akcja - moja reakcja. Chodzi o to, by samemu brać odpowiedzialność za swoją przyszłość i ją kształtować, zamiast zlecania tego dzieła innym, lub zdawania się na ślepy los.
- dążyć do sukcesu zdefiniowanego jako wynik, który akceptowalny jest przez każdą ze stron uczestniczącą w procesie komunikacji. Owszem, nie zawsze jest to możliwe. Wtedy szukam innych rozwiązań, wysuwam inne propozycje, lub po prostu rezygnuję z transakcji - nawet wtedy, gdyby miała przynieść mi korzyść jawnie kosztem drugiej strony.
Wiem, wiem, tak w biznesie, jak i w życiu prywatnym, nie jest to proste założenie. Ale właśnie wtedy przychodzą z pomocą techniki etycznej perswazji. One ułatwiają komunikację, poszerzają pole kompromisu, pomagają znaleźć więcej "zmiennych", płaszczyzn porozumienia (np. w negocjacjach) i pozwalają lepiej zrozumieć, czym jest sukces (choćby częściowy) każdej ze stron, a czym pozorna "wygrana", gdy ktoś przegrywa.
Przy innej okazji podam kilka przykładów.
- wyobrazić sobie cel, precyzyjnie, z detalami określić w swoim umyśle wynik procesu komunikacji (perswazji), zanim on jeszcze nastąpi. Do tego, jak to dobrze robić też jeszcze wrócimy.
Bo "gdy nie wiesz dokąd idziesz, każda droga Cię tam zaprowadzi" (Alicja w Krainie Czarów)
Ciąg dalszy procedury już wkrótce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz