Dziś życzę Wam wszystkim i sobie, byśmy w tym szczególnym czasie Świąt Bożego Narodzenia znaleźli w sobie wolę i czas na refleksję...
Odpowiedz sobie na pytanie:
Co jest dla Ciebie najważniejsze w
...życiu osobistym?
...życiu zawodowym?
Szczęście? Miłość? Wiara? Satysfakcja? Stabilna praca? Wysokie zarobki? Co jeszcze?
OK. A teraz wykorzystując powyższe podpowiedzi, zastanów się jeszcze nad kolejnym pytaniem:
Po czym poznasz, że osiągnęłaś lub osiągnąłeś...
Szczęście? Miłość?
Po czym poznasz, że masz...
Stabilną pracę? Wysokie zarobki? Co tam jeszcze?
Szukaj szczerych i prawdziwych odpowiedzi, szukaj pełnej jasności...
Życzę Tobie i sobie umiejętności codziennego odkrywania wartości, które są dla nas najważniejsze i życia według tych wartości. A także dobrych, codziennych wyborów i zachowania zdrowego dystansu do siebie i wszystkiego wokół.
A w prezencie w tym wigilijnym dniu, krótka opowieść...
* * *
Pewnego razu, kiedy w Chinach panował stary Cesarz dynastii Ming, w jednej z prowincji Nianjing, w małej wsi żył pewien człowiek. Żył tak jak inni, we wsi. Miał pole, miał synów, starszego i młodszego, żył z uprawy zboża i z tego co złowił.Chociaż nie zupełnie. Miał jeszcze własnego konia, którym często obrabiał pole, orząc je. Inni mieszkańcy trochę mu zazdrościli, mówiąc mu czasem, widząc go jak jedzie koniem do pracy i orze tym koniem, że jest bogaty i jest szczęściarzem. On odpowiadał: "Być może".
I pewnego dnia koń uciekł. Został bez konia i mieszkańcy trochę mu współczuli, nawet mówiąc mu, że ma pecha bo uciekł mu taki skarb. On odpowiedział: "Być może".
I niebawem, bo następnego tygodnia koń wrócił i to nie sam. Przyprowadził ze sobą dwa inne, dzikie konie, które zostały w zagrodzie naszego bohatera. Pozostali mieszkańcy znowu zaczęli mu zazdrościć, spoglądali ukradkiem na jego szczęście i mówili mu, jakie to ma szczęście. On odpowiadał: "Być może".
I pewnego dnia jeden jego z synów bardzo chciał pojeździć konno. Wziął zatem jednego z koni, tego nowego, trochę jeszcze dzikiego. Jechał na nim dość długo, czując przygodę, pęd wiatru, radość. Byli jak jeden: koń i jeździec. I gdy był już blisko domu, koń przeląkł się czegoś, może to mała żabka nagle skoczyła, może to ptak zaskrzeczał, albo też może pies zaszczekał, koń się przestraszył, spiął, zaparł się nawet na przednich nogach i jeździec spadł, spadł do przodu, lecąc w powietrzu jak wyrzucony z katapulty.
Spadł tak nieszczęśliwie, że złamał sobie bardzo poważnie nogę, tak, że nie mógł chodzić. I tak starszy syn nie mógł pomagać ojcu w pracy a młodszy był tak młody, że jeszcze trzeba się nim było opiekować. I mieszkańcy zaczęli współczuć naszemu bohaterowi, zastanawiali się nawet jak jemu pomóc, czy nie wesprzeć go na roli. Nawet mówili jemu, że jest im bardzo żal, i że współczują jemu tak wielkiego nieszczęścia i że musi jemu być bardzo przykro i smutno z tego powodu. On odrzekł: "Być może".
W następnym tygodniu przyjechał do wsi bardzo ważny człowiek, reprezentował on armię cesarza i jego celem było zabrać ze wsi dwóch chłopów do armii aby służyli oni cesarzowi przez następne 25 lat.
Oznaczało to praktycznie, że więcej do wsi nie wrócą, bo albo zginą na którejś z wojen, albo padną z wycieńczenia, bo służba w armii cesarskiej jest wyczerpująca a armia nie jest dobrze uposażona.
I stało się, że starszego syna naszego bohatera nie zabrali do armii ponieważ jego noga była wciąż złamana a on sam się ledwie poruszał. I mieszkańcy wsi ze zdziwieniem stwierdzili, że nasz bohater ma ogromne szczęście i zachował syna dla siebie. On znowu odrzekł: "Być może".
P.S. Opowieść pochodzi z książki Reframing autorstwa Bandlera i Grindera
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz